Jesienią śliwki i winogrona nie wydają się już tak atrakcyjne, nadchodzi czas cynamonowo-jabłkowych zapachów. W lesie za płotem dzieciaki zbierają do koszyka żołędzie, kolorowe liście do jesiennych bukietów i szyszki na zimę. A ja znów pracuję nad "sprawnością babci" i piekę szarlotki, różne - te najszybsze z prużonych jabłek, serojabcok mojej mamy, szarlotki o pięknych kształtach... Po powrocie ze spaceru po lesie wszystkich urzekają cudne zapachy w domu. Dziś chciałabym was namówić na szarlotkę z bardzo brzydkich jabłek.
Jakie jabłka kupujecie na targu - śliczne czerwone, błyszczące, bez skaz? Zapytajcie panią na straganie o te leżące trochę dalej, żółtawo zielone, niezbyt ładne - to kosztele, które smakują nieco gruszkowo, przypominające smaki dzieciństwa. Pamiętam jak rwaliśmy je z drzewa gospodarza, który zaprosił naszą wędrującą rajdem pomorskim drużynę, na gorącą herbatę z malinami. Kosztele były zimne, twarde, soczyste, słodkie - pycha! Kupcie je do chrupania.
A widzieliście te nieładne jabłka, których klientka przed wami kupiła aż pięć kilo? Pojawiają się dopiero w październiku. To szara reneta, chyba najbrzydsze jabłka na całym straganie - szare, z buro-rudymi rumieńcami, nierówną chropawą skórką, naprawdę brzydkie są jak nieszczęście. Stara, holenderska odmiana, pochodząca z XIX wieku, jest na liście dawnych odmian odnawialnych. Szare renety najdłużej poleżą - w garażu, czy chłodnym pomieszczeniu gospodarczym wytrzymają aż do lutego i to z nich są najcudniejsze szarlotki, musy, kompoty i pysznie smakują zapieczone w cieście. Moja "mała misja" to zachęcić was do pieczenia szarlotki tatrzańskiej. Nie z kilograma jabłek, ale aż z trzech kilo szarej renety! A za tydzień-dwa kupię 30kg brzydkich jabłek na zimę, oj będzie szarlotkowo :)
Historię przepisu na szarlotkę tatrzańską opowiadałam już rok temu - jada się ją w Bigosówce u pani Bigosowej przy stoku Głodówka. Tak tak, tej "słynnej" onegdaj Bigosowej :) Koniecznie, koniecznie ją upieczcie w sami. Wiem, że to nie szarlotka typu
"rach-ciach i gotowa". Trzy kilo jabłek trzeba obrać, odszypułkować i pokroić na cieniuśkie plasterki, ale warto. Jeśli masz malakser z funkcją krojenia na plasterki, to już połowa roboty. Taką szarlotką częstuj dzieci, gości i wszystkich tych, którym chcesz przybliżyć smak polskiej szarlotki. Jeśli polubisz ją piec, "sprawność babci" będziesz mieć w kieszeni ;)
Ma niewiele ciasta, ale za to bardzo bardzo kruchego i wysoooką warstwę jędrnych, kwaskowych jabłek z nutką cynamonu. Kroi się ją w duże porcje, bo na mniejsze nie bardzo jest jak. Pycha! To naprawdę ważne, by do szarlotki tatrzańskiej użyć jabłek szara reneta. W zasadzie każdy inny rodzaj jabłek zamieni się w trakcie pieczenia w pulpę. Szarej renecie i długiemu pieczeniu w niezbyt wysokiej temperaturze, szarlotka zawdzięcza ten fantastyczny smak.
500g mąki krupczatki
250g margaryny*
90g cukru pudru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 żółtka
2 łyżki śmietany
3 kg szarej renety
3 łyżki cukru pudru
2 łyżeczki cynamonu
Rozgrzej piekarnik do 160°C. Margaryna, śmietana i jajka muszą być zimne. Szybko posiekaj razem mąkę, proszek, margarynę i cukier puder, dodaj żółtka, śmietanę i szybko zagnieć spójne ciasto. Możesz oczywiście użyć miksera, co ja zawsze robię. Wyłóż formę wielkości ok. 22x30 cm papierem do pieczenia, dno wylep 2/3 ciasta i wstaw razem z formą do lodówki na ok. godzinę. Resztę – 1/3 ciasta – schowaj w woreczku do zamrażarki. Obierz i pozbaw gniazd nasiennych wszystkie jabłka. Pozostaw je w połówkach lub ćwiartkach jeśli są większe. Z pomocą malaksera i funkcji krojenia na cienkie plasterki pokrój jabłka na cieniutkie plasterki. Jeśli malaksera nie posiadasz, męską ręką pokrój jabłka nożem lub na tarce plasterkującej – muszą być naprawdę cienkie plasterki. Do miski, w której są jabłka, dodaj puder , cynamon i delikatnie wymieszaj, by przyprawy oblepiły wszystkie jabłka, postaraj się nie połamać plasterków.
Na wychłodzone ciasto w blasze wyłóż wszystkie jabłka układając plasterki poziomo - będzie tego bardzo wysoka warstwa (ok 6 cm)dokładnie dociśnij i wyrównaj. Na wierzch zetrzyj ciasto z zamrażalnika. Piecz ok. 60-80 min – do zezłocenia się wierzchu. Po wystudzeniu posyp pudrem. Smacznego :)
* nie bój się margaryny w kruchym cieście, nadaje całkiem inną strukturę kruchym wypiekom i do szarlotki nadaje się idealnie. Spróbuj :)
Szarlotka misiankowa
Pamiętam z dzieciństwa pewien deszczowy dzień, gdy w domu pachniało szarlotką i pastą do podłogi. Nie umiem powiedzieć ile mogłam mieć wtedy lat, ale deszcz dzwoniący w szyby i te dwa zapachy - szarlotka z cynamonem i pasta do podłogi do było niemal jak odurzenie. Pomyśleć, że kiedyś pastowało się i froterowało linoleum!
Szarlotka misiankowa jest efektowna i niezbyt pracochłonna. Oryginalny przepis pochodzi z jednej z warszawskich cukierni, gdzie jest wielkim hitem. Oczywiście został on podstępnie wykradziony z owej cukierni ale .... o tym sza.......
Świetnie sprawdza się również jako słodki prezent, gdy idziemy z wizytą - ładnie wygląda, nie wymaga wiele pracy i wcale nie trzeba być wytrawnym cukiernikiem, żeby osiągnąć efekt. A na dodatek przetrwa nawet dłuższą chwilę w podróży. Tu już nie ma takich restrykcji w wyborze jabłek jak w szarlotce tatrzańskiej – ważne tylko by były winno/kwaśne i twardawe. Piecz i delektuj się :)
1 kg kwaśnych jabłek
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka cukru
łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny
500g mąki
200g masła
80g cukru pudru
2 żółtka i 1 białko
2 łyżki kwaśnej śmietany
szczypta soli
Jabłka obierz, usuń gniazda nasienne, przekrój na połówki, a następnie przełóż do miski, posyp cukrem, cynamonem, skrop wanilią, dodaj skórkę z cytryny i dokładnie wymieszaj tak, by przyprawy pokryły jabłka. Przykryj i odstaw na 2 godziny. Tuż przed wyłożeniem na ciasto osącz je na sicie.
Z pozostałych składników przygotuj kruche ciasto: mąkę posiekaj z masłem, dodaj cukier, żółtka, śmietanę i sól. Zagnieć, wyrób i włóż na godzinę do lodówki. Oczywiście kruche ciasto możesz zrobić z pomocą miksera.
Rozwałkuj połowę zimnego ciasta, wyłóż nim tartownicę*. Posmaruj surowym roztrzepanym białkiem i ponakłuwaj widelcem. Piecz 15 minut w piekarniku nagrzanym do 160°C. Na podpieczonym cieście ułóż ciasno obok siebie odsączone na sicie połówki jabłek - „brzuszkami” do góry (możesz
też schować kilka żurawin lub rodzynek do każdego brzuszka, ale dzieciaki najbardziej lubią kawałek deserowej czekolady jako niespodziankę). Przykryj jabłka resztą rozwałkowanego ciasta. Wstaw formę do pieca i piecz godzinę w temp. 160°C – do zezłocenia się wierzchu.
Po wystudzeniu posyp pudrem. Mniam :)
*forma na tartę, dość niska, śr 26cm, ale może być mniejsza, to zależy od wielkości jabłek. Trzeba je ułożyć ciasno jedno obok drugiego i same połówki. Do tartownicy śr 26cm wchodzi mi ok 4 jabłek, czyli 8 połówek.
Komentarze